Żeby zmazać swoje winy uczyniłem wszystko co tylko mogłem. Zmieniłem świat. Mam nadzieję, że na lepsze. Po śmierci postawiono mnie przed wyrocznią. Ostatnio ciągle żyłem w strachu, nie wiedziałem jaki w końcu będzie mój wyrok, nie wiele pamiętałem. Niebo było jasne, chmury białe i czyste, pod nogami miałem taflę wody, w oddali tylko widniało spore drzewo. Nie zastanawiałem się już nad niczym i ruszyłem w jego stronę.
Raz już dane było mi się z nim spotkać, wyrocznia był niezbyt wysoki, nosił zawsze kaptur. Dziś dojrzałem na jego drobnej chłopięcej twarzy uśmiech.
- Wybraniec... - powiedział powoli
- Tak. Powiedz... co ze mną będzie?
- Co będzie z wybrańcem? Nie jest już potrzebny? Zasłużyłeś sobie na wiele więcej niż myślisz. Przejdziesz na trzeci poziom...
- Co z moją rodziną?
- Wymień mi nazwiska a załatwię że będą z tobą
- Andris, Eliot, Spart i Rosa
- Rosa?
- Żona brata...
- Nie wiem jak to zniosą... będziecie musieli się dostosować do nowego świata... wszystko będzie inaczej, Leon
- A Warlandia...?
- Ma się dobrze
- Mogę tam właśnie wrócić?
- Nie. Muszę was rozdzielić. Gdybyście naraz trafili w jeno miejsce zakłócilibyście spokój, ty trafisz do Łokatwy
- A inni?
- Sam ich znajdziesz, podpowiem tylko, że Andris będzie w Awruk. Na nim ci najbardziej zależy
- Tak...
- Powodzenia zatem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz