Obudziłem się w raczej ciemnym miejscu. Poczułem zapach tytoniu i czegoś podobnego do marychy(wiem bo Leo palił przy mnie). Leżałem na sofie przykrytej zielonym zakrwawionym prześcieradłem takim jak w szpitalu. Wnętrze było zagospodarowane co do centymetra, tuż obok mojego posłania stały przeróżne pudła, skrzynie i randomowe meble, przede mną niski stół, zawalony różnymi rzeczami. Nade mną na ścianie wisiał gobelin, druga była odrapana, tynk odpadał a na środku było graffiti głoszące "CHWDR" tłumacząc dosłownie "chuj w dupę Rawskim". Za głową miałem okno ale za dobrze go nie widziałem bo każdy ruch kosztował mnie sporo bólu więc nie wierciłem się za bardzo. Sufit był skośny a u powały wisiały na sznurkach łuski po nabojach. Nad "CHWDR" była spora kolekcja Rawiańskich odznak, odciętych rogów i mnóstwo czarnych metalowych sokołów które nosili na czapkach lub przy piersi na mundurze. Byłem wśród swoich, odetchnąłem z ulgą. Wysiliłem się trochę i rozejrzałem raz jeszcze szukając źródła zapachów o których wspominałem. Ujrzałem w drugim końcu pokoju kobietę w męskiej kurtce w ciapki moro i czarnych spodniach do których miała przyczepione noże. Jej głowę zdobiła czarna bandana w białe wzorki. W jednym uchu miała trzy złote kolczyki, na ramiona opadały jej farbowane w różnych kolorach włosy posplatane w warkoczyki i ozdobione koralikami. W jednej dłoni trzymała pistolet opuszczony lufą ku ziemi a w drugiej skręta. Jej jedno oko było całkiem czarne - Rawiańskie, drugie ludzkie
- Cześć - powiedziała lekko się uśmiechając
- Ty mnie uratowałaś? - zapytałem podnosząc z trudem głowę
- Nie, ja tylko mam cię tu przetrzymać
- Aż dojdę do siebie?
- Aż ktoś cię zabierze
- Jesteś rebeliantką? - zapytałem zerkając na trofea i napis na ścianie
- Och, nie, tylko z nimi mieszkam! - powiedziała zniecierpliwiona. Odłożyła pistolet. Przełożyła nogę na nogę, pociągnęła papierosa i odgarnęła włosy na bok
- Mogę dostać coś do jedzenia?
- Nie. Masz sito z żołądka - powiedziała oglądając swoje paznokcie
- Ekhem! Co?!
Nie odpowiedziała, przyglądała się Rawiańskim odznakom
- Wyliżesz się... - powiedziała w końcu beznamiętnie
- Jesteśmy na Rawil? - zapytałem
- Co? Dlaczego w Rawil?
- Bo tyle tych zdobyczy - spojrzałem znów na ścianę - no i śmierdzi...
- Śmierdzi to od ciebie, a Rawskich to teraz wszędzie pełno
- Jak to wszędzie? Jesteśmy w Imperium?
- Co to jest Imperium?
- Yhm... Ale że co...?
- Co to jest? Jakiś kraj?
- Tak. Kraj Rawian
- Co...?
- Ale...
- Jesteśmy w Awruk
- Na Awruk. Czyli w NWG, tak?
- Co to NWG?
- Kobieto! Nie wiesz gdzie mieszkasz?! Jest pięć światów! Imperium, STG, NWG, Perstianta i Silaja!!!
- Hahaha!!! Wierzysz w pięcioświat? Może jeszcze w tego całego Salvo?
- Którego Salvo? Jest trzech. Dwóch znam osobiście a jeden z tych dwóch jest moim partnerem
- Hahaha! Jesteś lepszy niż ci cali rebelianci! - wyśmiała mnie po czym wyszła do innego pomieszczenia. Usłyszałem przekręcanie klucza w zamku, potem jakieś odgłosy, śmiechy, głosy.
- Cześć mała! - usłyszałem męski głos
- Odwal się - odparła dziewczyna z którą rozmawiałem wcześniej
- Masz go? Jest cały? - zapytał nowy głos
- Chyba tak - mruknęła dziewczyna
- Andris?! - zdziwił się facet - Żyje???
- Tak jest tam - warknęła
Po chwili do pokoju wszedł a raczej wpadł młody Zortanin w szarym mundurze, miał błyszczące oczy i szczery uśmiech, zaraz zanim wszedł Otianin również w uniformie ten jednak był spokojniejszy. Zortanin
patrzył na mnie zaciekawiony. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu widząc jak bezustannie porusza nosem jak królik
- Łał... My... My wszyscy tutaj mówimy o was jak o żywych legendach a tutaj... to zaszczyt cię gościć powiedział w końcu i podał mi dłoń. A raczej łapę.
- Miło mi poznać - powiedziałem potrząsając jego włochatą ręką - Andris
- Wiem przecież! - oburzył się, zaraz się uśmiechnął - Ksawery
- A ty kolego? - spojrzałem na Otianina
- Jestem Roi
- Znałeś Leona?
- Tak
- Wspominał coś o jakimś Roiu
- Pewnie o mnie
- A ty? - zapytał Ksawery
- Co ja?
- Znałeś Leo...? - zapytał a jego kocie żółte oczy stały się jeszcze większe
- Ja... - zawahałem się, nie byłem pewien czy im ufać, zresztą jako człowiek urodzony w dawnych czasach wciąż się bałem jak inni zareagują, zresztą słusznie bo Rawscy za to zabijali - jestem jego mężem
- CO??? - krzyknął zdumiony po czym przyłożył dłoń do ust - Przepraszam... myślałem, że... tylko tak z widzenia, że służyłeś z nim... A ty... Jaki on jest??? - zapytał podniecony. Miałem wrażenie że traktowali Leośka jak jakieś bóstwo, fakt że ktoś z nim rozmawiał był niesamowity a co dopiero należenie do jego rodziny.
- Leo? - zacząłem - Jest... Jest jak ogień - powiedziałem dumny z mojej błyskotliwej myśli - Albo się go kocha albo nienawidzi, potrafi uratować, obronić życie, dać ciepło i światło ale potrafi też niszczyć, zabić... Jak mówi legenda urodził się na Silaji, siódmego dnia pod smokiem roku 1203, na Ziemską datę to siódmy Czerwca. Po tym jak wpadł w portal...
- Co to portal?
- Ej ludzie co z wami?
- Portale już dawno nie istnieją - powiedział Otianin
- Nie istnieją? Jeszcze przed chwilą istniały i o mało nie zniszczyły pięcioświata
- To było w 45 PZ
- Na jaką liczysz datę?? Rawską?
- Wspólną - 45 Przed Złączeniem
- Wspólną?? Który mamy rok?
- Czwarty Września 1445
- I jak to kurwa wyjaśnisz?
- Nie wiem - stwierdził Roi
- Pierwszy raz słyszę z ust Otianina te słowa
- A ja je pierwszy raz wymawiam
- Skąd się tu wziąłem?
- Znaleźliśmy cię na ulicy - odparł Ksawery - Andris? Wszystko w porządku? Spokojnie, skoro tu jesteś to znaczy że Leo też będzie
- Przepowiednia?
- Tak. "Najpierw zbierze się ród jego, wybraniec na końcu przyjdzie i w ów czas synowie Warlandii znów pójdą za nim do boju. Wybraniec o bladej twarzy, z blizn jego można czytać jak z ksiąg, przyniesie na rękach jasny ogień, po prawicy miał będzie anioła, z drugiej strony Walkirię, a na ręku dziecko, gdy się wypełnią dni" - powiedział Zortanin
- To... Nie ma już Imperium? - zapytałem nie wiele rozumiejąc z przepowiedni
- Nie - odparł Roi - Ale Rawscy to idioci, Rasy są tak wymieszane, że praktycznie nie ma wojen. Tylko oni chcą zachować czystość, tu nie ma ich już za wielu, a to - wskazał na ścianę - eksponaty, powinny trafić do muzeum
- Wie ktoś gdzie jest Leo?
- Nie wiem - odparł Zortanin - ale pewnie sam cię znajdzie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz