wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział 8 – kroplówki i kwiaty cz.1

- Dzięki… znowu mi pomogłeś a ja nie mam jak się odwdzięczyć… - spojrzałem na niego, zbliżyłem się i pocałowałem go w policzek, ten zarumienił się – Leo… - Uśmiechnąłem się tylko.
Najbliższe dni siedziałem w szpitalu na centralnej ze Spartem czekając aż się obudzi, pewnego dnia zastałem tam również Andris ‘a
- Co tu robisz? – zapytałem zaskoczony
- Chciałem zobaczyć czy wszystko dobrze. Jeszcze się nie obudził
- Lekarze mówią że to normalne…
- Tak. Nie martw się, będzie dobrze…
- A co u ciebie? – wziąłem krzesło i usiadłem naprzeciwko niego
- Ferko się wkurza… jak zawsze…
- Nie rozumiem go… To twoje życie i twoja sprawa z kim chcesz się zadawać nawet jeśli jest twoim partnerem
- Tak uważasz?
- Mhm
- Chciałem cię o coś zapytać, przy okazji skoro tu jesteśmy…
- Słucham
- Masz może jakieś plany na jutro wieczór?
- Będę się nudził w domu
- A… nie chciałbyś ze mną…
- Bardzo chętnie
- Ale nawet nie…
- Obojętne mi gdzie. Chętnie gdzieś z tobą pójdę, to że dotąd miałem tylko dziewczyny nie znaczy że nie mogę iść na randkę z gejem! Przyda mi się trochę rozrywki po tym wszystkim
- Chciałem iść do kina a potem kolacja u mnie…? Ferko jest na misji…
- Gdzie i o której?
- Przyjdę po ciebie o osiemnastej. Może tak być?
- Jak najbardziej. Nie mogę się doczekać!
- Ja też! To do zobaczenia!
- Do jutra!
Wziąłem się za siebie. Wykąpałem się i wyprałem nawet ciuchy. zdążyły wyschnąć, założyłem czarne dżinsy, i niebieską koszulę do tego czarny krawat ale nie wiązałem go pod szyją tylko luźno opuściłem na piersi. Spojrzałem w lustro, jest dobrze! Nie zauważyłem jak czas przeleciał i rozległo się pukanie do drzwi, pobiegłem otworzyć – Już jesteś? Hej Andris!
- Cześć… Świetnie wyglądasz
- Dzięki ty też
Andris wyciągnął rękę zza pleców i podał mi różę – Proszę… to dla ciebie…
- Och… - zaskoczył mnie tym – wybacz nigdy jeszcze nie dostałem kwiatów od innego mężczyzny… Poczekaj może… wstawię ją do wody, co? Chodź wejdź na chwilkę, proszę… - zaciągnąłem go do środka, podniosłem z podłogi butelkę po whisky nalałem do niej wody postawiłem na stole i włożyłem tam różę – napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję. Jeśli jesteś gotowy to możemy iść…
- No to chodźmy
Wzięliśmy konie i wkrótce kupowaliśmy bilety, w kinie dostaliśmy miejsca gdzieś z tyłu, nie było wielu ludzi. Andris wszystko fundował ale to w końcu tylko "zabawa w sklep" a jemu po prostu lepiej szło. Kupił dużą colę i włożyliśmy do kubka dwie rurki. Nie spodziewałem się niczego po reklamach nawet po pierwszej scenie, raz po raz tylko na mnie ukradkiem zerkał ale w połowie filmu zaczęło mi się nudzić. Płożyłem więc rękę na udzie Andrisa i spojrzałem na niego, on odwrócił się do mnie zaskoczony – no obejmiesz mnie w końcu? – zapytałem, on uśmiechnął się niezręcznie i otoczył mnie ramieniem, wreszcie się trochę zbliżył, podobał mi się jego zapach, w ogóle Andris przypadł mi do gustu był młody, przystojny, schludny, miły, uprzejmy, miał dobre serce i był takim nie poprawnym optymistą.
- Leo… mała zmiana planów… Ferko wrócił wcześniej nie możemy iść do mnie…
- Znam fajny klub
- No dobrze…
Wypiliśmy trochę, i udało mi się namówić go na taniec. Próbowałem mową ciała przekazać mu o co mi chodzi ale w pewnym momencie złapał mnie za rękę i wyciągnął na zewnątrz – Posłuchaj są pewne granice, można się powygłupiać ale jeśli to jest dla ciebie wszystko… jeśli chcesz kręcić przede mną tyłkiem i liczysz tylko na seks to chyba się pomyliłeś, ja to traktuję na poważnie!
Przytuliłem go mocno – Przepraszam! Pierwszy raz jestem w takim związku z mężczyzną, w więzieniu nauczyli mnie czego innego… źle cię osądziłem, nie jesteście wszyscy tacy sami
- Oczywiście że nie jesteśmy! Puść mnie! – puściłem
- Nie gniewaj się… ja nie wiem jak się zachować…
- Normalnie! Nie jak dziwka – który raz słyszę to słowo w odniesieniu do mnie? – mam dość… powinienem być w domu Ferko będzie zły… Odprowadzę cię…
Skinąłem głową. Po kilku minutach staliśmy przed naszym domem
- Jesteś zły? – zapytał Andris
- Nie! W sumie to było fajnie!
- Yhm… Nie tak miało być… ale skoro ci się podobało…
- Spotkamy się jeszcze?
- Leo, zwolnij trochę…
- Dlaczego? - Położyłem dłonie na jego barkach on oczywiście się zarumienił i niezręcznie uśmiechnął, stanąłem na palcach żeby go pocałować ale on cofnął głowę patrząc na mnie przerażony
- Zamknij oczy… -  szepnąłem, jęknął ale zamknął oczy jak go prosiłem. Położyłem dłoń na jego policzku, przyciągnąłem go bliżej, przesunąłem dłoń na kark żeby mi nie uciekł i wreszcie zetknąłem swoje wargi z jego, stęknął, rozchylił je lekko ale kiedy poczuł mój język, zacisnął usta, cofnął się z przestrachem, był czerwony jak burak. Zawstydził się i spuścił głowę, mi też było trochę głupio ale nie mogłem teraz odpuścić… - Będziesz u Sparta?
- Mogę przyjść…
Zbliżyłem się i pogłaskałem jego policzek – To do zobaczenia jutro – dałem mu buziaka w szczękę – przystojniaku… - nic nie odpowiedział
- Oj nie bój się mnie tak! Za każdym razem kiedy się do ciebie zbliżę panikujesz, zachowujesz się jakbyś się nawet nigdy nie całował! No przecież cię nie zjem… chociaż chciałbym, ciacho z ciebie!
- Ekhem! Ja… ja…
- Co pokazać ci?
- Co?
- Ja…ja… - wydukałem robiąc minę przygłupa
Zaczął się śmiać
- no hahaha! A teraz się ze mną ładnie pożegnaj i się nie jąkaj…
- To…
- Do jutra
- Tak do jutra…
Wszedłem do domu i zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem. Wziąłem zimną colę z lodówki, uśmiechnąłem się na dźwięk otwierania, oparłem się o ścianę i zacząłem ją powoli sączyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz