Gdy tylko wstałem włączyłem cicho radio na komie. Trafiłem akurat na to co chciałem
- A teraz wiadomości sportowe. Odbędzie się dziś pojedynek bokserski, pomiędzy Iwanem Łutowiczem z Rosji STG a Damianem Kartoflem z PZ(Planety Zjednoczone), zakłady przyjmujemy od dziesiątej pod numerem… - spojrzałem na śpiącego Andris ‘a, leżał na brzuchu z głową w poduszce, uśmiechnąłem się
- to kolejny sukces naszych szczypiornistek mówi trener RRIPR-u(Rawiańska Reprezentacja Imperium Piłak Ręczna). Wczoraj odbył się pierwszy oficjalny mecz flaka. Mistrzostwa PŚ rozpoczęły drużyny Rawill i Warlandii zmierzyły się kluby Rawska Reprezentacja Imperium Flak oraz Warland Flak, była to miażdżąca porażka Rawian którzy przegrali pierwszy raz w tym sezonie z Warlandią, dotychczas niepokonana drużyna w piłce nożnej w nowej dyscyplinie przegrała jednym punktem z Warlandczykami w ostatnich sekundach. Wynik meczu to 179:180. Od razu przechodzimy do wywiadu z szefem straży panem Radosławem Kloc
- Tak… to ja
- Proszę nam opowiedzieć co się stało po meczu…
- Warlandzka młodzież nacjonalistyczna
- Andris! – szarpnąłem go za ramię krztusząc się ze śmiechu – słuchaj tego
- napadła brutalnie na kibiców RRIF-u i dokonała pobicia z okaleczeniem. Świadkowie mówią również że między sprawcami widziano od dawna poszukiwanego a obecnie uznanego za zaginionego człowieka legendę Leona Salvo. Pewien młody człowiek… przepraszam najmocniej! Rawianin mówi że gangster uzbrojony w kastety próbował go skrzywdzić. Tak że…
- Dziękujemy panie Kloc, teraz wiadomości ze świata…
- ogolę się na łyso i włożę białe sznurówki do glanów – zaśmiałem się – będę młodzież nacjonalistyczna
- Ale ten glina to jakiś taki przygaszony
- Haha!
Dzień jak co dzień, zaczęło się od awantury z Jucel, potem obiad, Spart mi pomógł jak obiecał, no i prawie do wieczora grałem. A kiedy zaczęło zmierzchać, po cichu wymknąłem się z domu, inaczej by mnie samego nie puścili. Prawdę mówiąc wezwałem Borysa i zeskoczyłem na niego z okna. Pognałem w mroczny las, sam nie wiem czego chciałem. Na skraju lasu dałem przyjacielowi odsapnąć sam przeszedłem się po spalonej ziemi, wojna zniszczyła spory kawałek Warlandii, a w tym lesie siedziały wypędzone przez żołnierzy zwierzęta, wściekłe, okaleczone i inne kreatury, mało kto tu się zapuszczał a ja chciałem być sam. Obejrzałem się na Borysa, spojrzał na mnie smutny jak zazwyczaj i ruszył stępem w moją stronę. Oparłem się o drzewo, podgniłą brzozę o uschniętych gołych gałęziach
- Coś się stało? – zapytał jednorożec, szturchając mnie nosem
- Zostałem kurą domową – powiedziałem głaszcząc jego delikatny pysk
- Ktoś musiał, dwa koguty w jednym domu to o jednego za dużo
Pocałowałem go w nos
- Ej ale ja nie jestem gejem…
- Haha! To było… po bratersku
- Czekaj… coś… - poruszył nosem, i podniósł głowę – ktoś… tu idzie
- Tutaj? Po cholerę?
- Nie wiem panie, ale on śmierdzi
- Jak?
- Jak… wilkołak
- Och! Co jak to ten chuj Rokus?
- A co on takiego zrobił że go chujem nazywasz?
- Jedziemy! – wdrapałem się na konia i popędziłem go do biegu
- Tam?
- Tam za nami nie pójdzie – pospieszałem go jadąc prosto w mroczny las, było coraz ciemniej – Chujem go nazywam bo tak się zachowuje a ostatnio się za mnie zabierał
- Śledzi cię?
- Może… Wracajmy do domu, szybko Borys
- Spotkamy go po drodze
- Miniemy go jakoś
Borys zawrócił i ruszył w stronę domu. Po drodze natknęliśmy się na Rokusa ale on tylko wycofał się z uśmiechem w zarośla. Po kilkunastu minutach byliśmy pod domem
- Ty kurwa idioto! – przywitał mnie Spart – Andrisa szlag trafił i pojechał cię szukać. Po chuj tak z domu się wymykasz jakbyś nie mógł powiedzieć że gdzieś idziesz
- No bo…
- Chodź… - wziął mnie za ramię – ale ty zmarznięty, gdzie żeś się włóczył?
- W mrocznym lesie
- Zwierzyny tam nie znajdziesz, wiesz o tym? Andris się wkurzy
- A ty?
- Co ja? Pytasz czy się martwiłem? Może trochę… przyzwyczaiłem się że lubisz się sam poszwendać nocą po lesie
- Mogłeś mu…
- Mówiłem mu ale powiedział że nie wybaczyłby sobie gdyby coś ci się stało a on by cię nie szukał, myślał nawet że to dlatego że się na ciebie wydarł o tą ustawke…
- Nie
- Też tak myślałem, po prostu ci się zachciało uciec z domu i połazić po puszczy, ale on nie chciał mi wierzyć
- Wziął koma?
- Tak
- Zadzwonić do niego?
- Było by miło z twojej strony oszczędzić mu nerwów…
- Co powiedzieć…?
- Improwizuj
Wybrałem jego imię i czekałem aż odbierze
- Tak?!
- A… Kochanie?
- Leo?! Gdzie ty jesteś? Co się…
- Ciii… cicho! Uspokój się… jestem w domu, już… nie wściekaj się ja… myślałem że to… że nawet nie zauważysz a tak byś… eh… jak wrócisz to ci wytłumaczę…
Rozłączył się bez słowa. Długo go nie było a ja byłem padnięty i najchętniej bym się położył, ale chciałem od razu mu wyjaśnić co się stało.
- Och Spart…
- Co młody? – zamruczał przysiadając się do mnie z puszką piwa
- Nie chciałem go wkurzać, a znowu… kurwa
- Jakoś się pogodzicie…
- Ostatnio… często się kłócimy… wygarnął mi że się nie staram, że ze sobą nie śpimy…
- Ej… chyba mi się tu nie będziecie rozchodzić?
- Nie chciałbym tego, ale ja… nie umiem… nie wiem… dlaczego on tak wszystko bierze do siebie? Przecież nie robię mu nic złego, jeśli już to sobie, nie zdradziłem go nigdy, nawet w myślach, staram się być dobry i…
- Jesteś JEGO facetem więc jeśli robisz krzywdę sobie to tak jakbyś niszczył jego rzeczy, tak samo w drugą stronę on jest TWÓJ więc musisz o niego dbać tak jak dbasz o broń, sprzęt czy dom…
- Dzięki że mu to w końcu ktoś wyjaśnił – usłyszałem Andris ‘a, odwróciłem się, stał w drzwiach i się uśmiechał
- Andris, przeprasza…
- Dobra już, dobra! Nic się nie stało, może też masz trochę racji, za bardzo się przejmuję…
- Moja wina. Zjesz coś?
- Ja tak! – ucieszył się Spart, westchnąłem
- Ktoś mówił o jedzeniu? – na schodach stanęła Jucel
- Jak trzeba coś zrobić to „nie słyszałam słuchałam muzyki” a jak coś masz dostać to słyszysz! Jak będziesz tyle żreć to będziesz gruba! Zobaczysz! - zadrwiłem
- Na na na… Jasne! – obraziła się
- Czemu ja zawsze gotuje?! - zapytałem
- Bo dobrze gotujesz – powiedział Spart
- Sam się zapytałeś czy chcemy coś do jedzenia – dodał Andris
- Zapytałem czy ty chcesz! To różnica gotować jednej osobie a trzem
- Ja zrobię wam żreć! – wepchnęła się Jucel
- Nie!!! – chórkiem zaprotestowali chłopcy
- Tak! – zgodziłem się - To jest bardzo dobry pomysł! Wy przestaniecie wybrzydzać a ten leń się czymś zajmie! Ja idę na górę, powodzenia! – wychodząc wspiąłem się na palce i szepnąłem Andris ‘owi – będę czekał tygrysie mrr… - Andris się uśmiechnął i pokręcił głową z politowaniem ale ukradkiem się oblizał. Wziąłem prysznic, umyłem zęby, miałem kilka dziur ale nie pójdę za nic do dentysty-sadysty! Choćby nie wiem co… Przebrałem się w moje gatki do spania, pościeliłem łóżko i położyłem się na środku, wziąłem koma i znalazłem kilka fajnych piosenek, na tą noc, chciałem wynagrodzić Andris ‘owi nasze nieporozumienia. Dom miał tą zaletę że nie było słychać przez ściany za dużo. Co prawda krzyczeć nie mogłem ale za to spokojnie że nikt mnie nie usłyszy mogłem wzdychać i jęczeć a jego to nakręcało. Szukając kolejnej piosenki, nie zauważyłem jak wszedł – No… to co? Widzę że masz jakieś plany wobec mnie…
- Zamknij drzwi
Andris przekręcił klucz nawet dwa razy, biedak nie przeżyłby gdyby ktoś nas nakrył na seksie, rzadko o tym rozmawiał, w ogóle był raczej wstydliwy jeśli chodzi o te sprawy. Aczkolwiek w łóżku był bardzo dobry, właściwie to z nikim lepszym nie spałem, pomijając że z facetami tylko z przymusu w więzieniu, tak to z dziewczynami on był pierwszym partnerem z mojej własnej woli. Teraz uśmiechnął się do mnie ciepło, podszedł do krawędzi łóżka i zrzucił buty, wchodząc na posłanie na kolanach. Leżałem wciąż spokojnie oparty na poduszkach. Odłożyłem koma na stolik włączając listę.
- Dobry pomysł – szepnął Andris – sam to miałem zaproponować…
Podszedł bliżej na czterech łapach że tak powiem, dotknął nosem mojej stopy po czym przesunął się wyżej, po drodze całując mnie w łydkę, zatrzymując się na chwilę przy moim łonie i przy szyi, potem zbliżył się do mojego ucha – Jaki ty czyściutki… mrr… ładnie pachniesz… - mruczał całując mój kark i ramię – ale mam na ciebie ochotę… najpierw cię trochę popieszczę, a potem może…nie wiem… Jak byś chciał się dzisiaj kochać?
- Obojętne mi…
- To na jeźdźca odpada… he he… coś taki smutny? Nie smuć się… kocham cię…
Skinąłem głową a on mnie pocałował, dotykając moich pośladków – Mówiłem ci już że masz zajebisty tyłek?
- Nie wiem…
- Podoba mi się… - zaczął całować mnie wzdłuż mostka, lizać moje piersi… brzuch – Jakbyś poćwiczył to byś miał kaloryfer, jesteś chudy to w kilka dni byś zrobił – pocałował mnie w pępek. Jęknąłem czując jego ciepły język na podbrzuszu. Zaczął zdejmować mi spodnie, spojrzał na moją reakcję, uniosłem biodra żeby mu ułatwić zadanie. Leżałem przed nim nago, trochę zawstydzony. Andris zbliżył się do mojego łona, nagle pocałował mnie tam aż przeszedł mnie przyjemny dreszcz, jęknąłem cicho. Pomogłem mu zdjąć koszulę, klęczał nade mną. Rozpiąłem mu pas, i zdjąłem dżinsy. Cofnął się robiąc mi miejsce, odwróciłem się na brzuch. Andris położył ręce na moich biodrach i wszedł we mnie szybkim ruchem, na początku poruszał się delikatnie a kiedy zauważył że już się rozluźniłem i czuję się swobodnie przyspieszył i pogłębił pchnięcia.
- Mhm… Leoś…
- Za długo tu jesteśmy, będziemy musieli kiedyś wyjechać…
- Musisz teraz o tym mówić?
- Ehe…Och… akurat mi się przypomniało…
- Mm…
- Och! A-Andris!
- He he… wiesz to mnie podnieca gdy tak… krzyczysz
- Nie mogę się powstrzymać czasami. Kurwa! Jak ty to robisz? Tracę nad sobą kontrolę przez ciebie…
- Staram się
- Widać… Ach! A raczej czuć! Andris… jeszcze…
Nagle drastycznie przyspieszył
- A-A-Andris!!! Och!
- Panuj nad mocą
Zerknąłem na moją rękę w płomieniach. Opanowałem to i tym razem się obeszło bez piątego. Kiedy skończył wziął mnie w ramiona i przytulił całując po karku
- Kocham cię skarbie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz