Zmierzch, kilka gwiazd i księżyc w nowiu. Afryka, Stara Ziemia rok 3226… Czarne drzewa na horyzoncie i słonie..
- Spójrz Leon – Andris wziął mnie za ramię – masz zadatki na władcę piątego żywiołu. W pięcio-świecie jest on znany tylko pod postacią ognia, używany do portali, właśnie tak się tu dostaliśmy
- Tak, wiem. Korzystałem nie raz z portali
- Tak? A tu błękitny ogień zwany jest piątym żywiołem – wyciągnął do mnie rękę z płomykiem – i przyjmuję formę wszystkich czterech – uniósł rękę – woda – ciecz zaczęła spływać w dół ale zanim spadła… - powietrze – machnął ręką zamieniając ją w niebieskawy dym, zebrał go w jedno miejsce – ogień – pstryknął palcami a gaz zajął się ogniem – i to – skinął dłonią a ogień zniknął pozostawiając kilka niebieskich kulek różnej wielkości - niby że ziemia… Fizycy mówią że przyjmuje postać cieczy, gazu, ciała stałego i gaz jest palny stąd czwarta forma
- Andris! Idziemy! – wrzasnął Ferko
- Jasne, już idziemy! Leo? Jak to się stało, że odeszliście razem?
Zarzuciłem plecak i ruszyliśmy za Spartem i kosiarzem
- Odebraliśmy sobie życie…
- Och… Mogę wiedzieć dlaczego?
- Zacznę od początku… Byłem w mafii, szukało mnie całe Imperium, wróg publiczny numer jeden, a potem okazało się, że pochodzę z Silaji i jestem Warlandzkim księciem. Poznałem brata i młodszą siostrę Eliot… chciałem mu odebrać władzę
- Spartowi? Czyli nie zawsze się tak kochaliście?
- He he… oczywiście że nie. Nienawidziłem go. Jako dzieci zgubiliśmy się i portalem trafiliśmy do Imperium. Gdy się urodziłem ojciec był na wojnie i Spart obiecał matce że nie pozwoli mnie skrzywdzić. Kiedy mi wszystko opowiedział miałem mu za złe, że mnie nie znalazł, obwiniałem go za to że skończyłem w mafii…
- Jak się pogodziliście?
- Podczas naszych sporów o tron, Warlandię zaatakowała reszta pięcio-świata, musieliśmy walczyć po jednej stronie, podczas jednej z walk uratowałem mu życie stąd moja blizna, ale to nie było to… Eliot chciała wysadzić trotyl w zamku i wiedziała, że tam zginie, zanim wyszła rozmawiała ze mną a jej ostatnią wolą było żebym go kochał, szanował i się nim zajął kiedy ona zginie, bardzo ją kochał, ja zresztą też… To był chyba ten pierwszy krok. Nasza historia jest długa i wiele tam wzlotów i upadków, raz go chciałem zabić raz sam się narażałem dla niego, no w każdym razie po latach spędzonych na wojnie byliśmy bardzo blisko i kochaliśmy się na zabój… jednak pewnego dnia… pokłóciliśmy się jak zwykle, Spart zaproponował żebym wziął swojego konia i wyjechał na jakiś czas, żebyśmy do siebie zatęsknili. Złapali mnie rawianie… on czuł że coś ze mną nie tak, dogonił mnie i jego też pojmali za ukrywanie zbiega i opór przy aresztowaniu. Drugi raz trafiłem do więzienia
- Wyobrażam sobie co się działo…
- Był jeden taki… siedziałem z nim w poprawczaku, powiem wprost gwałcił mnie, bił i wykorzystywał, uwziął się właśnie na mnie, wtedy spotkaliśmy się znowu, był spokój do puki byłem z bratem, tylko mi dogadywał ale byłem przyzwyczajony. Minęło parę miesięcy, żal mi było tylko patrzeć jak Spart coraz gorzej wygląda, jak przesiąka więziennym smrodem, jak go dobija nienawiść innych… nie przynudzam?
- Nie! Wciągnęła mnie twoja historia, mów co dalej!
- Przekupił strażnika, dostałem jakąś robotę a Spart w innej części więzienia, zrobił to na oczach tego klawisza… gdy mój brat się o tym dowiedział...
- bardzo mu ufasz… Chciałeś zemsty?
- Nie ja mu powiedziałem, mój oprawca sam się pochwalił. Było ich więcej, pobili Sparta i nici wyszły z jego zemsty, w celi obok koleś przemycił żyletki, błagałem go na kolanach i dał nam dwie. Późno w nocy podcięliśmy sobie żyły... no i jesteśmy
- Leo… w życiu nie słyszałem ciekawszej historii… musisz mi opowiedzieć więcej
- To była mała część mojego życia… przyznam że faktycznie może ci się spodobać, miałem ciężkie życie… powiedz teraz coś ty o sobie
- Wybrałem się w zimie po drewno do lasu, późno wieczorem i zagryzły mnie wilki. A mojego partnera poznałem dopiero tu, był pierwszy więc nie wiem kto był jego porzuconym, mówił mi jego imię ale nic mi to nie mówi. Sardian Salvo, zresztą jest już chyba w trzecim…
- Jak?!
- Sardian Salvo. Znałeś go?
- To mój ojciec!!!
- Ah… aha… to musisz zagadać do Ferko, może coś ci o nim opowie…
- Dobrze, spróbuje kiedyś…
- Jeszcze kawałek do bazy
- Czemu nie użyliśmy portalu?
- Bazę otacza pole anty portalowe o promieniu sześciu kilometrów
- Dobre
- Ferko to wymyślił
- O… ja nie sądziłem, że…
- No przecież nie daliby byle kogo na waszego nauczyciela. Jesteście dla nas bardzo cenni, zwłaszcza ty Leo, podobno osiągnąłeś w ludzkiej postaci kontrolę nad pięcio-światem z pomocą jakiejś bransoletki… opowiesz kiedyś jak to było?
- Jasne jeśli chcesz… - Spart i Ferko idący z przodu zatrzymali się i czekali na nas – odbijamy? – zapytał Ferko ciągnąc Andris ’a za rękaw, Spart dołączył do mnie – Fajni ludzie, nie?
- Mhm… ale nadal nie wiem co będziemy robić…
- Walczyć z demonami. Każdy ma jakieś ukryte zdolności trzeba je tylko wydobyć, Ferko potrafi oślepić, magia cieni i włada bronią magia miecza , Andris potrafi zawładnąć nad zwierzętami i przekabacić je na swoja stronę i świetnie się bije podobno. Ferko mówił, że ty będziesz miał bardzo potężną moc ale i niebezpieczną dla ciebie…
- Andris też coś wspominał, trochę się boję…
- Będzie dobrze mały, poradzisz sobie
- Skoro tak mówisz…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz