Leon
Usłyszałem pukanie do drzwi, po chwili ktoś cicho je otworzył. Sebastian był już ubrany i przyniósł talerz kanapek, dwa kubki kawy a w zębach gazetę. Odłożył rzeczy na stół i podszedł do mnie widząc że go zauważyłem
- Dzień dobry...
- Cześć - podniosłem się, przecierając oczy
- Za półtorej godziny się zbieramy...
- O ile mi się uda obudzić tego niedźwiedzia - spojrzałem na Andrisa
- Hehe, może się skusi na jedzenie? - zaśmiał się Sebek po czym stwierdził że ma jeszcze sporo roboty i nas zostawił. Pochyliłem się nad Andrisem i połaskotałem go za uchem. Otworzył oczy, ziewnął, skupił w końcu na mnie wzrok
- Nie... - mruknął i przewrócił się na bok, ale ja nie odpuściłem i zrzuciłem z niego kołdrę
- Hej!
- Haha
- Leoś! Daj się człowiekowi wyspać!
- Sebuś przyniósł żarcie - wskazałem na stolik - i kawę...
- No widzisz? - zapytał z ironią
- Co???
- Też byś czasem mógł tak zrobić - mruknął zabierając mi kanapkę, którą zdążyłem już ugryźć z ręki
- A ty... - zacząłem
- Żartuję - powiedział z pełnymi ustami - i tak jesteś aniołem
Wziąłem pierwsze lepsze bokserki - To moje czy twoje?
- A jest jakaś różnica? - wzruszył ramionami
- Jest! Nie będę nosił twojej bielizny!
- Pokaż... - wyrwał mi je z ręki, spojrzał, skrzywił się, powąchał - moje - stwierdził i położył obok siebie
- Czemu ty... Eh nie ważne - znalazłem w końcu swoje i włożyłem
- Daj jeszcze jedną - wyciągnął rękę po kanapkę
- A magiczne słowo?
- Hokus pokus, czary mary zapierdalaj po browary
- Hahaha
- Dasz mi? Kochanie?
Podałem mu talerz, sam wziąłem swój kubek i gazetę i położyłem się obok niego.
- "WF i RRF dostają się do finału"... RRF? Co to?
- RRIF tylko nie ma już imperium...
- A tak...
- No to "WF i RRF dostają się do finału rozgrywek we flaka, trener drużyny WFu - Mam nadzieję że nasi chłopcy i jedna pani którą mamy od sierpnia w drużynie dadzą radę, trenujemy bardzo ciężko i liczymy na zwycięstwo w tych Mistrzostwach Świata"
- Ładnie, ładnie...
- "Polityka. Afera o podrabianie podpisów, kradzież służbowego samochodu Janusza Gitla z Ziemskiego Rządu, Wojna z Łokatwą..."?! To muszę zobaczyć... "W sprawie wypowiada się Dmitrij Aleksij, premier Łokatwy - Rawianie wkraczali bez pozwolenia na nasze terytorium z ciężkim sprzętem i nielegalnie robili odwierty, szukając ropy. Kilkakrotnie upominaliśmy Rawian ale oni nie reagowali, dlatego zdecydowaliśmy się wypowiedzieć im wojnę. Jednym z naszych działań było zamknięcie linji kolejowej prowadzącej do Rawiańskich dystryktów" O matko...
- To ci się udało...
- Wiesz, kiedy się przesiadaliśmy, stanąłem przed pociągiem żeby się zatrzymał i taka kobieta z dzieckiem zdążyła dobiec, teraz wiem czemu jej tak zależało... " Herszt kartelu narkotykowego złapany podczas molestowania Otianina i aresztowany" haha... to dobre " Otianin żąda odszkodowania w wysokości 4 000 anorów..." - ziewnąłem przeciągle
- Chyba się ode mnie zaraziłeś - stwierdził Andris
- Nie ja tylko... - znowu ziewnąłem nie mogąc tego powstrzymać
- Tak, tak...
Wtem znowu usłyszałem pukanie do drzwi, tym razem jednak stanęła w nich Eliot
- Leo...? Możemy pogadać?
- Sami?
- Tak
- No dobra... - wstałem i wyszedłem z nią na korytarz
- Chodź do mojego pokoju, nie będziesz tu tak sterczał w samych gaciach...
Weszliśmy do jej pokoju, gdzie Sebastian próbował właśnie ogarnąć bajzel
- Wyjdź - powiedziała krótko a Seba spojrzał tylko na nas zdziwiony po czym ociągając się opuścił pokój. Eliot westchnęła zdenerwowana
- Jest bezpieczna?
- Jest na Rawskim uniwersytecie
- Czemu?!
- Myślałem że jest tutaj bezwartościowa i dałem ją facetowi z którym jechałem pociągiem
- Czemu?
- Nie wiem... o mało nie zamarzłem na przystanku, w sumie mi pomógł... no i...
-Nie wystarczyło mu obciągnąć czy coś?
- Eeej!
- Musimy ją odzyskać
- Ja... wolałbym nie, ona ma na mnie zły wpływ
- Hm?
- Andris mówił że jak o niej rozmawiamy to zachowuję się jakby mi na niej strasznie zależało
- A zależy ci???
- Nie wiem... chyba jakoś podświadomie chciałbym ją odzyskać
- Mam wrażenie że to nie koniec... że za tą bransoletką, Zakonem i Rebelią siedzi jeszcze coś większego i o wiele straszniejszego! Tak w ogóle to nie rozumiem dlaczego tu jesteśmy?!
- Wyrocznia musiał mnie gdzieś wcisnąć, nie chcieli mnie w niebie, piekle, w Walhalli a do poprzedniego świata wrócić nie mogłem. Jednak w zamian za to co zrobiłem pozwolił zabrać was ze sobą...
- To ile jest takich światów?
- Nie wiem ale to gra... Jest kilka światów, każdy inny w każdym są wypuszczane demony, gra toczy się o to który będzie najmniej zepsuty
- Kto tym dowodzi?
- Tego nawet bogowie nie wiedzą...
- Czyli zostaliśmy przeniesieni... więc Zakon nie chcę żeby ludzi wiedzieli o innych światach i o grze?
- Generalnie nasza rzeczywistość jest i tak popierdolona... ale chyba tak... są na usługach demonów...
- A bransoletki?
- Pewnie się niedługo dowiemy...
- Nie możemy jej tak zostawić, jedziemy do Rawil, ubieraj się!
- Ale...
- Jak najszybciej!
- Wszyscy?
- Nie... myślę że nie... na pewno ja i ty... w sumie nie ma sensu narażać reszty...
Bez słowa wróciłem do pokoju i szybko się spakowałem, Andris dopytywał o czym rozmawialiśmy ale dotarło w końcu do niego że im mniej wie tym lepiej.
- Więc jeszcze tylko dzień marszu - powiedział zadowolony - Wreszcie coś się zaczyna układać...
- Och Andris...
- Jestem ciekaw jak to będzie jak zamieszkamy wszyscy razem...
- Właściwie to... musimy znowu się pożegnać - wydusiłem w końcu
- Co? - zapytał beztrosko przekonany że się przejęzyczyłem
- Ja i Eliot jedziemy do Rawil
- Co? Dlaczego?
- Pójdziecie dalej na wschód, jest tam dom i kilka hektarów ziemi...
- Cokolwiek teraz powiesz czy zrobisz pojadę z tobą chyba że mnie zabijesz i to dosłownie
- Och...
- Wiem jestem ci kulą u nogi ale nie pozwolę ci znowu mnie zostawiać!
- Nie jesteś kulą u nogi! Po prostu nie chcę cię narażać, ledwo się wylizałeś z ran a nie wiadomo co nas tam czeka...
- Chcę jechać mimo wszystko. Obiecałem że będę cię bronił, choćby za cenę własnego życia
- Powtórz to Eliot...
- Zgodzi się
- Skoro tak mówisz... W takim razie cieszę się że jadę z tobą Andris
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz