Sam nie wiedziałem co robić. To nie moje? Co to niby znaczy? W jednej chwili zgasło słońce, spojrzałem w górę, zasłoniła je jakaś wielka chmura... która bardzo szybko się ruszała, to nie chmura to smoki... bardzo, bardzo wiele smoków, leciały tak wysoko że nie rozpoznałbym że to one gdyby nie ich ryki. Stałem oniemiały i patrzyłem na nie, nie mogłem oderwać wzroku, nigdy nie widziałem tylu smoków na raz. W mieście nastała grobowa cisza tylko szelest skrzydeł i ryk smoków były bardzo wyraźne. Jeden wyrwał się ze stada i zaczął lecieć w moją stronę, kołował nade mną obniżając lot coraz bardziej. W końcu osiadł na ulicy wzniecając rudoczerwonymi skrzydłami kurz. Jego jeździec zeskoczył z bestii. Zdjął chustę z twarzy...
- Eliot?!
- No
- Co tu robisz?!
- A... Długo by mówić
- Leo chciał mnie zabić
- Podpadłeś mu?
- Nie to przez tą bransoletkę... gonił mnie z nieludzkimi oczyma i krzyczał to nie moje, to nie moje!
- Łap - rzuciła mi jakieś zawiniątko
- Co to? - wyjąłem z niego bransoletkę, identyczną jak ta Leona tylko o jaśniejszym odcieniu niebieskiego
- Podzielono ją na dwie części, na uniwerku kiedy ją badali, jedna jest dobra druga zła. Ta jest dobra czyli Leo ma złą dlatego mu odwala wszystko trzyma się kupy, to dobrze przynajmniej mamy jakiś trop.
Wdrapała się na smoka i podała mi rękę. Założyłem bransoletkę.
- Spart jest w Warlandii, dzięki temu co masz na ręce, przejął tam władzę - wzbiliśmy się w powietrze
- Leo... powiedział że... go zabije
- Tego właśnie się spodziewamy, że zaatakuje Warlandię. Nie bój się brachu - odwróciła się przez ramię, tu wysoko było tyle smoków... nigdy nie miałem okazji przyglądać się tym wspaniałym zwierzętom z tak bliska
- Chwila... a co z jego dzieckiem? Zostało spłodzone z tej złej części...?
- Dlatego ty musisz zrobić drugie z tej dobrej, ale tak dla niepoznaki za kilka lat, będzie dwóch wybrańców
- Co?
- Nie musisz spać z laską może być nawet in vitro byle z twojego nasienia i kiedy nosisz tą dobrą część bransoletki
- Dwóch wybrańców...
- Tak. Andris?
- No?
- Dobrze jest?
- Tak. Tylko martwię się o Leosia
- Jemu nic nie będzie, martw się o siebie. Musimy zawrócić te smoki będą cholernie potrzebne w Warlandii gdyby niestety doszło do wojny
- Niestety? Przecież ty ją kochasz...
- Bardziej kocham ciebie i moich braci
- Mówiłaś że nie umiesz kochać
- A jednak nie chcę waszej śmierci
Wstałem, ostrożnie a jednak z pewnością siebie. Złapałem najbliższego smoka za łapę. Podciągnąłem się i usiadłem okrakiem na jego karku
- Musimy dostać się na przód - powiedziała Eliot, poganiając smoka - A i jeszcze ci nie powiedziałam... dziś wieczorem biorę ślub z jednym z zakonu
- Co?! TY?!
- Tak... mówię ci to plan doskonały, tylko będę ciebie potrzebować
- Eliot... Ufam ci jak nikomu na świecie ale przerażasz mnie
- Wiem, nie martw się mam wszystko zaplanowane, tylko nie wiem czy katana mi wejdzie pod suknię
- Wystraszyłaś mnie. Myślałem że naprawdę bierzesz ślub
- Nie co ty...
- Szykuje się pracowity dzień co?
- Tak. Zdecydowanie ale pomyśl... Wychodzimy z kościoła... rzucamy zapałkę... przybijasz mi piątkę, nie zważając na krew na mojej dłoni... wszystko się pali, czerwona poświata oświetla nas spowitych w mroku, zrzucam suknię i zakładam dresy a ty rozpinasz krawat i kilka guzików pod szyją, wsiadamy na motory i uciekamy przed Zakonnikami i policją aż w końcu ich gubimy i na melinie pijemy najtańsze piwo z puszki kupione po drodze. Jest późno ale mamy za dużo adrenaliny żeby zasnąć więc oglądamy razem playgirl
- Co to jest playgirl?
- Takie coś jak playboy tylko są tam zdjęcia facetów
- To będzie zajebisty dzień!
- Zgadzam się
Było tak jak powiedziała. Pod suknię upchnęła katanę którą zamordowała jednego z ważnych członków Zakonu.Później jakieś sześć razy próbowaliśmy poskromić Leona jednak każdy atak na pałac kończył się fiaskiem. Zaatakował Warlandię. W listopadzie zdobył dolinę słoni. W grudniu wojska Warlandii pokonały nieprzygotowanych na północne mrozy Rawian i odzyskały dolinę a nawet w ramach zemsty podbiły dystrykt morski. Dopiero w kwietniu następnego roku Leon znów zaatakował. W maju miał już z powrotem morski jak i dolinę. Końcem czerwca w smoczych górach partyzanci skutecznie odparli atak. Ale zaraz po tym Leo odniósł sukces na wschodzie i zdobył całą krainę pięciu rzek i półwysep Kirit. Gra o Warlandię była warta świeczki, chodziło o smoczą kość, bardzo cenną na całym południu. Białe miasto padło szybko już w lipcu było Rawskie, ale ledwo zaczął się sierpień a ze smoczych gór nadeszła pomoc.
Od września do teraz Broni się Sicz. Mamy czerwiec rok 1448, wczoraj urodziła mi się córka, dałem jej na imię Anastazja. Dziś próbujemy dostać się do pałacu siódmy raz. Ja Eliot i Spart.
Była ciemna noc, chmury zasłaniały gwiazdy i księżyc, przez co było jeszcze ciemniej. Szliśmy pieszo od jakichś dwóch kilometrów żeby nie zrobić za dużego zamieszania. Była chyba trzecia. Naszą misją nie była już próba namówienia go do zgody. Dziś mieliśmy go po prostu zabić.
- Widział ktoś w ogóle tego Czarka? - zapytał Spart
- Widziałam zdjęcia w gazecie - odparła Eliot poprawiając pasek CKMu który wżynał jej się w ramię
- Zamień się ze mną, jestem większy, weź ode mnie tą snajperkę... - mruknąłem
- Zamienię się jak dojdziemy na miejsce, strzelam celniej a i szybciej wejdę na dach. Wracając do Czarka to... całkiem ładny, ciemne włosy i oczy po tatusiu, wygląda na silnego
- Też go widziałem, wygląda dokładnie tak jak wyglądał Leo kiedy był mały. Matka dała mi go na ręce i powiedziała że to mój brat, powiedziała że ponieważ nie ma ojca a i ona będzie wyjeżdżać na wojnę to ja mam się nim opiekować i zabić każdego kto będzie chciał zrobić mu krzywdę
- Leon nie żyje - powiedziała Eliot - umarł. To cholerstwo go zabiło, nie ma go już, jest całkiem posłuszny...
- Wiem - odparłem - nie zawaham się... - spojrzałem na Eliot i Sparta - Bardzo go kochałem... tak jak i wy ale Eliot ma rację on nie żyje
- Zrobię tyle ile dam radę - rzekł Spart po namyśle
- Nie potrafiłbyś go zabić? Dlatego idziemy w trójkę - powiedziała Eliot
I choć nie wiem jak to możliwe, za siódmy razem, właśnie dziś udało nam się po morderczej walce wedrzeć do pałacu. Strzelałem do wszystkiego co się ruszało. Prowadziła Eliot która pamiętała plan zamku. Po pół godzinie stanęliśmy pod dużymi ciemnymi drzwiami. Spart stał w korytarzu osłaniając nas.
- Masz wsuwkę? - zapytałem z nadzieją. Drzwi były zamknięte
- Mam wytrych - odparła Eliot z uśmiechem. Rozpracowaliśmy zamek i weszliśmy do sypialni. Na drugim końcu pokoju było łóżko. Mało powiedziane. Raczej takie... królewskie łoże, o tak. Nie zwracałem uwagi na wystrój, zresztą w ciemności mało było widać. Pościel była rozkopana jakby rzucał się przez sen, okolice jego lewego nadgarstka otaczała niebieska poświata, tak jak i mojego. Poczułem jak bransoletka drży, coś się z nią działo
- Eliot, zaczekaj... - opuściłem jej lufę i podszedłem do półnagiego, śpiącego młodzieńca. Serce mi się krajało kiedy pomyślałem że jednak mam go zabić. Był jak zawsze blady, na jego twarzy była biała szrama sprzed już prawie dziesięciu lat. Jego kruczoczarne włosy w nieładzie opadały na czoło, te słodkie usta, lekko rozchylone, wyglądał tak niewinnie. Jedną rękę miał nad głową zaciśniętą kurczowo na poduszce, drugą obok na wysokości głowy. Przykryty był tylko od pasa w dół, jedna noga wystawała mu spod kołdry. Słyszałem jego cichy oddech i niespokojne pomruki od czasu do czasu.
- Andris! - usłyszałem szept Eliot - po prostu go zabij - powiedziała najzwyczajniej w świecie. Wiedziałem że tego nie zrobię. Ostatni raz widziałem go trzy lata temu kiedy mnie gonił z zamiarem zamordowania.
- Andris! - szepnęła znowu - Albo nie! Spróbuj najpierw mu zdjąć bransoletkę
Spróbowałem i zeszła bez problemu, wibrowała tak jak moja, a kiedy zaś zdjąłem swoją, obie zwarły się jakby przyciągnęło je jakieś niezwykle silne pole magnetyczne, aż wypadły mi z rąk. potoczyły się po podłodze zlepione razem, przewróciły na bok i zgasły, kiedy chciałem je podnieść dosłownie rozsypały się. Eliot milczała, Leon nadal spał niewzruszony. Na jego nadgarstku były ślady po tym cholernym żelastwie, oraz po nożu, wnioskowałem że próbował sam się jej pozbyć. Tymczasem wystarczyło przynieść drugą połówkę. Na policzku miał jakiś ślad, może zaschniętą łzę. Wszedłem na łóżko, położyłem karabin obok kochanka i pochyliłem się nad nim. W końcu odważyłem się dotknąć jego ust swoimi, były ciepłe, jeśli nie gorące, pocałowałem go delikatnie, raz i drugi. Odgarnąłem mu włosy z czoła. Powoli go rozbudziłem spojrzał na mnie pustym wzrokiem lecz z każdą sekundą spojrzenie zaczęło nabierać wyrazu. Przypominał sobie. Wracał do zmysłów. Powoli na jego twarzy pojawił się leciutki uśmiech. Jego oczy i jego serce wypełniły się ciepłem i miłością, uśmiech przybrał na sile, jego dłoń powędrowała na mój policzek. Zerknąłem szybko w stronę Eliot, ta wyszczerzyła zęby po czym wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Leo głaskał mnie delikatnie po policzku, ująłem jego dłoń, zważając na rany pocałowałem przymykając oczy. On wykręcił się i chwycił moją, położył ją na swojej piersi, westchnął cicho z rozkoszy, jego skóra była ciepła i delikatna. Spojrzał na mnie, oblizał się. Chciałem coś powiedzieć lecz położył mi palec na ustach. Nie pozwolił przerwać romantycznej ciszy, drugą ręką wciąż rozpaczliwie trzymał poduszkę. oparłem się obiema rękami nad jego barkami i klęknąłem nad nim okrakiem. Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy kiedy zacząłem całować go po szyi. Wstałem na moment zdjąłem rękawiczki bez palców, rzuciłem obok karabinu, na ziemi wylądowała ciężka kamizelka kuloodporna, potem bluza i koszulka. Leo przeciągnął się i stanął naprzeciwko, spojrzał mi w oczy. Mieliśmy sobie tyle do powiedzenia ale żaden nie wypowiedział na głos ani słowa. Dla mnie wszystko było oczywiste a jemu wystarczył mój uśmiech żeby być spokojnym i pewnym że wszystko jest w porządku. Tego roku lipiec był jak ze snów, słońce wstało około czwartej malując na horyzoncie krwawe bruzdy w chmurach. Ten wschód był nowym początkiem, nową nadzieją. Kochaliśmy się bardzo namiętnie, mocno, czule i delikatnie a jednak brutalnie i chamsko aż do utraty tchu, aż do momentu kiedy obaj zaspokoiliśmy taki ludzki, przyziemny głód pożądania i nadludzką, niematerialną potrzebę miłości. Znowu między nami iskrzyło. Nawet kiedy już opadły emocje nie mieliśmy dosyć pieszczot, pocałunków i zaczepek. Zapomniałem o całym świecie, pozwalałem podgryzać sobie szyję i śmiałem się kiedy mnie łaskotał, wciąż jeszcze byliśmy nadzy. Leo klęczał nade mną okrakiem, zaśmiał się, przyłożył czoło do mojego czoła i ocierając się nosem o mój westchnął przeciągle.
- Mogę cię o coś zapytać? - zamruczał, uśmiechając się
- Hm?
- Masz jeszcze te obrączki...?
- Tak, noszę je na szyi, przecież widziałeś jak je zdejmowałem, leżą tam obok... twoich gaci
- Sądzę, że to jest odpowiednia chwila, na którą czekaliśmy - powiedział, zwinnie zeskakując z łóżka. Podniósł łańcuszek i usiadł na przeciwko mnie. Odpiął obrączki i podał mi jedną. Pierścień był szary ze srebrnymi paskami na krawędziach, zrobiony z tytanu przez krasnoludzkiego kowala, niezniszczalny.
Założyliśmy je sobie nawzajem.
- Zostałem ojcem - oznajmiłem - wczoraj. Nazwałem ją Anastazja. Nie zdradziłem cię
- Wiem
- Skąd?
- Wiem że mnie nie zdradziłeś... - uśmiechnął się - Zdrowa?
- Tak
- To dobrze
- Cieszysz się?
- Pewnie że się cieszę, Czarek będzie miał siostrę...
- Widziałem Czarka tyle co w gazecie
- Wiem, musimy to nadrobić... - powiedział i nagle zaczął się śmiać
- Co?
- Który będzie mamą?
- W jakim sensie?
- Jak oni będą do nas mówić? Tato i...?
- Normalnie Leoś i Andris
- Haha
- Tak sobie ostatnio myślałem... Co będzie tak za... 30-40 lat...?
- Wszystko będzie dokładnie tak samo - powiedział bez namysłu Leo - tylko będziemy czasem wspominać. pamiętasz jak byliśmy młodzi? Będę pytał a ty odpowiesz No wtedy byłeś jeszcze ładny
- Ty zawsze będziesz piękny
- Pożyjemy zobaczymy
- Zobaczymy...
Witaj! Tu ekipa z Escursione (http://escursione.blog.pl/)
OdpowiedzUsuńChcielibyśmy zapytać, czy nie zainteresowałaby Ciebie współpraca? Twój blog znalazł, by się w migającej reklamie na stronie głównej oraz w zakładce Polecane (http://escursione.blog.pl/polecane). Dodatkowo Twój blog zostałby dodany do Platynowej Listy :)
Jeżeli interesuje Ciebie propozycja - prosilibyśmy na odpowiedź tutaj: http://escursione.blog.pl/buttony-2
Pozdrawiamy, ekipa Escursione
PS. A może chcesz się stać jednym z pisarzy na wyspie Escursione? Możesz wybrać dowolny gatunek, dowolną tematykę, dowolną epokę, dowolny wymiar. Również możesz pisać artykuły dot. akceptacji i tolerancji :)
---------
PS2. Uwielbiam opowiadania, gdzie akcja dzieje się w innym świecie. Na razie przeczytałam tylko tę notkę, ale wydaje się interesująca.
A imię Anastazja jest śliczne.
~November