Eliot
Siedziałam na łóżku w swoim pokoju, czytając co nieco o historii i zwyczajach tego świata, słuchając muzyki na słuchawkach, kiedy nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam trzech facetów w garniturach, zdjęłam słuchawki, jeden z nich wycelował mi z glocka w głowę
- Idziesz z nami - powiedział
- O co chodzi? - zapytałam zdezorientowana
- Pozwoliłem ci się odzywać?!
Odsunął się na bok zza nich trzech wyszedł o wiele niższy chłopak o rzucających się w oczy niebieskich włosach, spojrzałam na niego zdziwiona. Odsunął pistolet z mojej skroni i wziął mnie pod brodę, cofnął jednak rękę jakby bał się że zaraz zabije go wzrokiem. Był chyba mieszańcem miał ostre uszy i poruszał nimi jak kot. Nie wyglądał zbyt groźnie, wydawał się nawet przyjazny za to jego ludzie nie. Kątem oka zerknęłam na swój plecak, wczoraj kupiłam uzi... gdyby tak...
Chłopak pochylił się do mnie - Wiem kim jesteś... - szepnął
- Taa jasne!
- Córka wojny?
- Co?! Jak...
- Ciii...
- Pośpiesz się! - warknął jeden z ludzi
- Masz bransoletkę? - zapytał niebiesko włosy
- Jaką bransoletkę?
- Klucz do portali
- Co??? Nawet nie słyszałam o czymś takim...
- Nie...?
- Nie! I odsuń się bo ci wali z japy!
- Eh... Nie chcesz po dobroci to będzie siłą...
- Pff
- Wiem, że ty się nie boisz, ale twój brat już tak... zwłaszcza jeśli zabierzemy mu coś na czym najbardziej mu zależy
- On mnie nienawidzi, nie da za mnie grosza okupu
- Nie mówię o tobie, zamordujemy najpierw jego chłopaka potem będziemy go torturować aż będzie błagał o śmierć i wtedy on nam powie, możesz oszczędzić życie kilku ludzi
- Jakiego jego chłopaka?!
- Andrisa
- Co?! - niemal zakrztusiłam się własną śliną
- Nie udawaj debila
- Ale ja naprawdę nie wiedziałam że on jest z innym facetem i nie wiem o jaką bransoletkę ci chodzi! Były takie, owszem, ale wszystkie zniszczono! Możesz zabić nas wszystkich a i tak nic nie zdziałasz! Poza tym po co ci klucz do portali skoro już ich nie ma!
- Ty chyba nie do końca zdajesz sobie sprawę co się stało... - zamruczał
- No to zdradź mi swój diaboliczny plan
- Poszukiwania klucza trwają od tysięcy lat. Od początku nowego porządku. Twój powrót oznacza zmiany. Oznacza, że wraz z jednym z was powrócił klucz, ten kto go posiada ma nieograniczoną moc i potrafi kontrolować umysły. Ponoć ów szczęśliwiec zostanie przywódcą nowego Imperium, w starożytności Imperium było największą potęgą na świecie!
- Wiem było mi dane żyć w tych czasach, w poprzednim wcieleniu
- Posiadacz klucza będzie najpotężniejszy w pięcioświecie
- Po co ci to?
- No jak to po co? Co za pytanie... Dawaj klucz!
- Nie mam! Nie wiem kto go ma, prawdopodobnie Leon
- Dziękuję za trop, a teraz pójdziesz z nami
- Po co?
- Na wszelki wypadek, żebyś nie zrobiła czegoś głupiego...
- Na przykład tego? - zapytałam uderzając go w twarz, wstałam szybko i kopnęłam nadgarstek faceta z glockiem. Plecak zostawiłam otwarty więc udało mi się szybko sięgnąć po broń. Założyłam chłopakowi dźwignię na szyję, drugą ręką wycelowałam mu w głowę
- Rzućcie broń! Jazda bo go zabije!
- Zróbcie to! - rozkazał mieszaniec, wbijając palce w moje przedramię. Jego ludzie wykonali polecenie
- Nie mogę oddychać - jęknął, ja jednak nie miałam zamiaru poluzować chwytu
- Na zewnątrz! - warknęłam, tych trzech ruszyło przodem ja z nim na końcu. Na ulicy stał ich samochód. Wepchnęłam chłopaka na siedzenie kierowcy - umiesz prowadzić?
- Tak - odparł posłusznie
- Czekam na moje rzeczy! - krzyknęłam do ludzi, dwaj z nich pobiegli spowrotem do mieszkania. Cały czas celując mu w głowę przeszłam nad nim na fotel pasażera.
- Prawdę mówiąc nie spodziewałem się że będziesz taka ładna - powiedział
- Zamknij się!
- Dużo o tobie słyszałem, a ty o mnie?
- Nie
- Jestem Sylwester Rewen
- Nie, nie słyszałam
- Jestem jednym z najlepszych hakerów w pięcioświecie... włamałem się do Rawiańskiego pentagonu
- Nieźle...
- Grasz w CS-a?
- Tak
- Wygrałem w zeszłym roku mistrzostwa świata, w tym roku też mam zamiar
- Czuję że masz zamiar mnie zagadać i zwiać
- Nie... chcę się dogadać, imponujesz mi, chciałbym współpracować
- Nie dziękuję, działam solo
- Czas to zmienić - mruknął
- Spróbuj tylko jakiejś sztuczki...
Jego ludzie wpakowali mój plecak na tylne siedzenie i oddali mi telefon i słuchawki. Kazałam Sylwkowi jechać na lotnisko, wygadał się, że ma pieniądze więc miałam zamiar spotkać się z tym całym Andrisem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz